SARS, MERS i szalejący obecnie SARS-CoV-2 należą do tego samego gatunku koronawirusów. Do niedawna wywoływały jednie banalne przeziębienie, ale na początku obecnego stulecia doszło do przełomu. Ewolucja wirusa i prawdopodobne przejście z nietoperzy lub łuskowców na ludzi wywołało tragiczne skutki. Na szczęście wirus, który wywołał pandemię COVID-19, ma znacznie mniejszą śmiertelność niż poprzednie

Rozwój pandemii

Historia obecnej odsłony pandemii zaczyna się w chińskiej prowincji Hubei, a dokładnie w mieście Wuhan, gdzie 8 grudnia 2019 roku zdiagnozowano pierwszego pacjenta z objawami zakażenia. Szybko wyszło na jaw, że już wcześniej mieszkańcy Wuhan zarażali się koronawirusem (co najmniej od połowy listopada), ale chińskie władze zignorowały ten fakt, a bijącego na alarm lekarza Li Wenlianga spotkała partyjna nagana. Miasto zamknięto dopiero 23 stycznia 2020 roku. Niestety zbyt późno. Wirus zdążył się już wydostać. W połowie lutego ogniska choroby wybuchły w Korei Południowej, Włoszech i Iranie, a stamtąd epidemia rozlała się na cały świat. 11 marca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że mamy do czynienia z pandemią z epicentrum na terenie Europy. Świat się zatrzymał. Dosłownie. W wyniku wprowadzonych obostrzeń i pozamykanych granic ruch międzynarodowy zamarł, a gospodarka przeszła w stan zamrożenia. Cena ropy w pewnym momencie spadała poniżej zera. Długofalowe konsekwencje tego stanu są w tej chwili trudne do oszacowania. Przedszkola, szkoły, uniwersytety, galerie handlowe, kina, centra rozrywki, kosmetyczki, fryzjerzy, restauracje itp. zostały zamknięte w całej Europie. Najbardziej dramatyczny przebieg pandemia przybrała we Włoszech i USA, gdzie w szczycie epidemii umiera kilka tysięcy osób dziennie. Z tego błędnego koła wyrwali się nieliczni. Szwecja i Nowa Zelandia nie wprowadziły radykalnych obostrzeń, mieszkańcy i gospodarka funkcjonują w miarę normalnie. Obowiązuje jedynie zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób. Ze względu na szczególną specyfikę wirusa, groźnego głównie dla osób starszych, niektórzy specjaliści uważają, że takie podejście jest lepsze niż globalne zamrożenie wszelkich kontaktów. W Polsce pierwszy przypadek potwierdzono 4 marca w Zielonej Górze, ale jak twierdzi Rafał J. Mostowy z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, epidemia w naszym kraju zaczęła się znacznie wcześniej, bo już w połowie stycznia br., a dane dotyczące zachorowań są mocno niedoszacowane, o co najmniej 50 proc. Pandemia trwa i, jak mówią niektórzy specjaliści, nawet przez najbliższe dwa lata będziemy żyli z ograniczeniami i w reżimie sanitarnym.

Zakażenie i objawy

Koronawirus przenosi się drogą kropelkową podczas kichania i kaszlenia. Co ważne, może się także przenosić z innych obiektów, np. opakowań czy owoców, jeżeli jednocześnie dotkniemy okolic oczu czy nosa. Zwykle choroba ujawnia się po 5 dniach, ale okres inkubacji może wynosi nawet do 14 dni. 80 proc. pacjentów przechodzi zarażenie łagodnie – a nawet bezobjawowo i nie wymagając hospitalizacji. Typowe objawy to: wysoka gorączka, duszności i kaszel. W skrajnej postaci wirus wywołuje groźne dla zdrowia zapalenie płuc. Szczególnie narażone na powikłania się osoby starsze po 65. roku życia oraz chorujące na cukrzycę, płuca i nadciśnienie. Ogólna śmiertelność wirusa wynosi 3-4 proc. To więcej niż sezonowa grypa (1 proc.), ale znacznie mniej niż np. tzw. hiszpanka (10 proc.).

Zapobieganie i leczenie

Obecnie nie istnieje skuteczny lek ani szczepionka pozwalająca wyeliminować wirusa. Dlatego ważna jest profilaktyka. Częste mycie rąk, noszenie maseczek, unikanie dużych skupisk ludzkich. Około 10 proc. zakażonych wymaga podłączenia do respiratora z powodu trudności w oddychaniu, jakie wywołuje COVID-19. W Polsce jak dotąd nie wykorzystano potencjału wszystkich przygotowanych łózek respiratorowych. Skutecznie spłaszczono linię choroby, ale oznacza to jej wydłużenie. Szacuje się, że szczepionka, nad którą trwają intensywne prace, pojawi się najwcześniej pod koniec roku.

Wpływ na gospodarkę

W nowożytnej historii nie było jak dotąd takiego lockdownu jak ten wywołany koronawirusem. Pojawienie się wirusa zatrzęsło światowymi giełdami – w ciągu pierwszych 9 dni marca wyparowało z nich 9 bilionów dolarów amerykańskich. Eksperci nie są zgodni co do długofalowych skutków. Pewne jest jednak to, że będziemy mieli do czynienia z recesją i znacznym wzrostem bezrobocia. Nie wiadomo także, jak masowy dodruk pieniądza na ratowanie biznesu przełoży się na wzrost inflacji. Szczególnie narażone na negatywne skutki pandemii są usługi: fryzjerzy, zakłady kosmetyczne, restauratorzy i cała branża transportowa i turystyczna. Jednak nie wszyscy tracą – sprzedaż rośnie w e-commerce i przesyłkach kurierskich, zwłaszcza w paczkomatach.

Tajemnicza choroba X

Już dwa lata temu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmowała o tzw. znanej niewiadomej, czyli tajemniczej, zakaźnej chorobie X, zdolnej zagrozić istnieniu ludzkości. Nie wiemy, czym będzie owa choroba ani co ją wywoła – specjaliści WHO przypuszczają, że może to być wirus, który przeniesie się ze zwierząt na ludzi (tak jak COVID-19). Wiemy za to, że ta choroba się pojawi. W tym kontekście obecna pandemia może być ostrzeżeniem i szansą na to, aby się dobrze przygotować.

Marcin Kałużny

Wykorzystano informacje pochodzące z Wikipedii

 

 

Share.