Rozmowa ze Sławomirem Harazinem, wiceprezesem ACTION SA w restrukturyzacji

 


W spółce nadal trwa proces sanacji. Ostatnio ogłoszono plan układowy z wierzycielami. Jakie są dalsze kroki?

Jesteśmy na ostatniej prostej. Spółka generuje przychody i zyski na poziomie operacyjnym. Plan restrukturyzacji, który przedstawiliśmy, jest realizowany. Rzeczywiste, przyszłościowe możliwości Action wyglądają obiecująco. Nasze główne marki, m.in. Activejet®, mimo zawirowań w spółce, notują wzrost zainteresowania ze strony klientów. W tej chwili decyzja związana z dalszym funkcjonowaniem naszej firmy należy do wierzycieli. Chcielibyśmy w jak najpełniejszym stopniu zaspokoić należności wobec nich. Jesteśmy przy tym przekonani, że inny scenariusz jest niekorzystny dla każdej ze stron.

Kiedy można się spodziewać zakończenia tego procesu?

Mimo przeciągających się procedur, głównie sądowych, uważam, że do końca roku powinniśmy z tego wyjść. I to z profitami dla naszych partnerów i klientów. Sanacja, co często powtarzam, stała się dla nas szczęściem w nieszczęściu.

Trochę to zaskakujące. Dlaczego?

W naszej branży w tamtym czasie doszło do degrengolady. Ze względu na wysoką podaż produktów i gwałtownie malejące ceny, nowe zakupy zaczęliśmy finansować przyszłą sprzedażą, ale tak naprawdę z dodatkowym 20-30 proc. rabatem od producentów. Pętla zaciskała się coraz mocniej. Sanacja wyciągnęła nas z tego „zaklętego” kręgu. Aby przetrwać, musieliśmy zmienić model biznesowy, co miało także negatywne konsekwencje. Wielu producentów się od nas odwróciło, wielu zakończyło współpracę, ale uwierzyli w nas klienci. I to dzięki nim nadal działamy.

Wydaje się, że sprzedaż to prosta czynność. Kupuję od producenta, dokładam marżę i sprzedaję dalej. Co nowego można tu wymyślić?

Zabrzmi to nieco dziwnie, ale oparliśmy się na dostarczeniu produktu w rynkowej cenie. Nie kupujemy, jeżeli cena nie jest rynkowa. Proste, ale i trudne zarazem. Odcięliśmy się od czasów, gdy nawet moi znajomi, pytając o cenę towarów w naszej dystrybucji, krzywili się i mówili: Ale macie drogo! Czasy tradycyjnego handlu definitywnie się zakończyły. Dzisiaj liczy się e-commerce i Amazon (śmiech). I w tę stronę zmierzamy. Będziemy wielobranżowym, internetowym sklepem oferującym najlepszą możliwą obsługę. Oczywiście sanacja zmusiła nas do przyjrzenia się całej organizacji. To bardzo oczyszczające doświadczenie. Oczyszcza procedury, podnosi efektywność.

Sklep wielobranżowy, czyli nowe produkty?

Oparliśmy nasz nowy biznes na trzech filarach: markach własnych – Activejet (tusze i tonery), Actina (komputery i sieci) oraz Actis (budżetowa marka tuszów); produktach konsumenckich (telefony, tablety, AGD) oraz produktach biznesowych sprzedawanych w ramach działu Action Business Center, w którym  oferujemy kompleksowe usługi od smart home, przez serwery, security aż do szkoleń. Wprowadziliśmy także zupełnie nowe grupy produktów, takie jak na przykład zabawki, oświetlenie, pościel czy artykuły dla zwierząt.

Gdzie to wszystko można kupić?

Na Sferis.pl. Od sprzętu IT, smartfonów, komputerów, przez AGD, RTV, kina domowe, akcesoria do ogrodu, hobby, aż po karmę dla zwierząt i sprzęt dla dzieci. To sklep wielobranżowy.

Oparty na dyktacie niskiej ceny?

Oparty na jakości obsługi. Oczekiwania i świadomość konsumentów rosną, a na rynku jest nadpodaż towarów. Doszliśmy do miejsca, w którym to, czy kupi Pan daną rzecz za 95, 98 czy 102 złote, przestaje mieć znacznie. Bardziej zaczyna się liczyć to, jak Pana potraktowano, jak przebiegał proces zakupu,  czy firma pomogła w trakcie zakupu i czy w przypadku reklamacji był Pan odpowiednio potraktowany. To jedyna możliwość utrzymania się na rynku. Bicie się na cenę zawsze kończy się upadkiem. Wszyscy sprzedajemy to samo. Globalizacja, łatwy przepływ kapitału, międzynarodowe marki nieuchronnie prowadzą do postępującej unifikacji. Nowym wyznacznikiem sukcesu rynkowego będzie jakość obsługi klientów, umiejętność wprowadzania ich w stan zachwytu. To jedyna droga.

Sukces oparty na jakości.

Absolutnie!

Dziękuje za rozmowę.


Rozmawiał: Marcin Kałużny

Share.