O Action w przededniu wyjścia z restrukturyzacji rozmawiamy z jej wiceprezesem, Sławomirem Harazinem
Nasz magazyn czytają liderzy biznesu, dla których temat sanacji, czyli jednej z form restrukturyzacji, jest tylko gorącym newsem z gazet. Natomiast dla was był chlebem powszednim ostatnich kilku lat.
Sławomir Harazin: Dokładnie trzech i pół. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2016 roku. Doskonale pamiętam ten dzień, w którym czas na chwilę stanął w miejscu, lecz szybko ruszyliśmy do przodu, by ciężką pracą ratować biznes tworzony od prawie 30 lat. Natomiast w styczniu tego roku złożyliśmy w sądzie dokumenty z pozytywnymi wynikami głosowania nad układem. To oznacza, że kluczowy punkt postępowania restrukturyzacyjnego mamy już praktycznie za sobą.
Czego dokładnie nauczyła was sanacja?
Działania w warunkach, w których często mieliśmy związane ręce, byliśmy partnerem drugiej kategorii. Ale przetrwaliśmy. Wracamy do gry, choć mniejsi pod względem załogi i zysków, to silniejsi, z głową pełną nowych pomysłów. W naszym przypadku chodzi też o odzyskanie niezależności biznesowej.
Czyli?
Po pierwsze, z naszej biznesowej karty zniknie przydomek „restrukturyzacja”, która automatycznie zniechęca partnerów, a po drugie – dzięki zmianie strategii w czasie sanacji nie jesteśmy już na pasku producentów, którzy jeszcze kilka lat temu mocno wpływali na to, co, ile i po ile mamy sprzedawać. Podczas gdy obecnie inni dystrybutorzy pracują na kilku procentach marży, my możemy sobie pozwolić na dwa razy wyższą. Nasz obrót jest jeszcze niewielki, ale za to mamy zdrowy mechanizm biznesowy, jesteśmy elastyczni i jeszcze raz to podkreślę: niezależni.
Kiedy spodziewacie się, że o sanacji będziecie już mówić tylko w czasie przeszłym?
Życzyłbym sobie, by do końca drugiego kwartału tego roku nasza sanacja przeszła już do historii. Wówczas staniemy się firmą jeszcze silniejszą i odzyskującą wiarygodność.
W jaki kierunku podąża „nowe” Action?
Przetrwaliśmy dzięki klientom biznesowym. Na co dzień pracujemy z ponad 8 tysiącami firm i nadal będziemy to robić. Jednak zarówno nasi klienci B2B, jak i my widzimy, że dziś rynek podąża w kierunku usług. Rolą dystrybutora jest więc wsparcie partnerów w ich transformacji, tak aby poszerzali kompetencje w kierunku tzw. dystrybucji z wartością dodaną i usług. Chcemy, by Action na tym odcinku biznesu był platformą wymiany doświadczeń naszych inżynierów i konstruktorów z partnerami. Niezależnie czy chcą oni rozwijać się w kierunku oferowania usług z zakresu inteligentnego domu, fotowoltaiki, rozwoju sieci czy systemów ochrony.
Brzmi zachęcająco. Ale czy to wystarczy, by odbudować potęgę firmy?
Zdecydowanie nie. Wsparcie i współpraca z klientami B2B to tylko jedna część naszej strategii. Druga wynika z kontaktów, które utrzymujemy z biznesowymi Chinami. Już od dawna Państwo Środka kreuje trendy w światowej gospodarce i rozwoju technologii. Firmy takie jak Huawei czy Xiaomi stały się globalnymi graczami. Na ich sukces pracują dziesiątki tysięcy inżynierów. Paradoksalnie embargo nałożone przez USA najbardziej uderzyło w amerykańskie firmy, które ucierpiały na ograniczeniach rynkowych. Będziemy dążyć do tego, by Action stał się centrum promującym i rozwijającym dobre, innowacyjne technologie z Chin w Europie. Trzecim filarem firmy będzie wsparcie marketingowe docierające bezpośrednio do klienta końcowego, któremu sprzedawać produkty będą nasi partnerzy.
Już dziś działacie tak w przypadku materiałów eksploatacyjnych Activejet czy komputerów gamingowych Actina?
To prawda i nadal będziemy to robić. Mamy w tym doświadczenie, ale będziemy rozwijać ten kierunek, bo dziś nie wystarczy mieć dobry produkt w dobrej cenie. Liczy się ułatwianie codziennego życia ludziom – tak, by w natłoku obowiązków i zadań czuli się komfortowo. Z naszych obserwacji wynika, że często kupując nową pralkę czy lodówkę, stajemy się niewolnikami aplikacji, których rozmaitość funkcji nie upraszcza naszego życia. Przecież robot odkurzający nasze mieszkania czy dom ma po prostu pasować do naszego wnętrza i dobrze odkurzać po naciśnięciu jednego guzika. Zatem chcemy czynić życie prostszym i wygodniejszym poprzez dostarczanie produktów ułatwiających codzienne obowiązki i niewymagających studiów IT do ich obsługi.
Wasze tusze i tonery Activejet często nagradzane przez Fundację Qualitas też cieszą się opinią dość łatwych w użyciu. Można zatem powiedzieć, że bardzo ważnym elementem jakości jest właśnie prostota urządzenia.
Dokładnie tak. Dwukrotne zdobycie przez nas tytułu ORZEŁ JAKOŚCI to poza potwierdzeniem tej idei wyznacznik wiarygodności, a wiarygodność w biznesie jest kluczowa, by osiągać sukces. Jeśli producent jest wiarygodny, to ludzie kupują jego produkty, a to początek wszystkiego.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Kałużny