Każdego roku w Polsce i na świecie wybiera się słowa roku, czyli takie które z pewnych powodów zaczęły być często przywoływane i zyskały ważne znaczenie. Członkowie Kapituły Uniwersytetu Warszawskiego, organizatora polskiego plebiscytu, nazywają je „tagami rzeczywistości społeczno-politycznej”. Nic więc dziwnego, że plebiscyt Słowo roku uchodzi za jedno z najpopularniejszych i najciekawszych podsumowań.
Fake news
Polskim słowem roku 2017, za sprawą 25% głosujących internautów, wybrano wyraz rezydent, który co prawda odnosi się aktualnie do jednej grupy zawodowej, natomiast zaczął symbolizować ogólny stan przepracowania, braku życia pozazawodowego, przeciążenia obowiązkami etc., z jakim utożsamia się spora grupa społeczna. Na podium trafiły jeszcze wyrazy smog, puszcza, a dalej sąd, gimnazjum czy reforma. Swojego faworyta wybrali też redaktorzy brytyjskiego zespołu słowników Collinsa. Wskazali na wyrażanie fake news tłumaczone jako „fałszywa, częstokroć sensacyjna wiadomość, rozpowszechniana pod postacią przekazu informacyjnego”. Określenie to odnotowało wzrost wystąpień w różnego typu mediach aż o 365% względem roku 2016. Tymczasem dla Polaków ma jeszcze małe znaczenie, żeby nie powiedzieć żadne. Nie jest tak istotne jak przywołane wcześniej sądy, smog czy gimnazja, które przecież są tak bardzo Nasze, że wzbudzają szereg emocji i przeżywamy je całym sobą. I w tym tkwi największa siła fake news. Dotyczą Nas na co dzień, funkcjonują w mediach, Internecie, jednak nie zdajemy sobie sprawy kiedy, przez co przyjmujemy je jako prawdę, a nad prawdą przecież nikt się nie zastanawia. Wierzymy we wszystko, co usłyszymy lub przeczytamy w telefonie i co gorsza rozpowszechniamy je dalej. Tak powstają bańki informacyjne podsycane dodatkowo tezami, które pasują do naszych przekonań politycznych, religijnych czy światopoglądowych.
Fałszywa tożsamość
Fake news to nie jedyny problem. Media społecznościowe borykają się również z falą fałszywych tożsamości. Robert Gorwa, autor raportu nt. propagandy w polskim internecie, opublikowanego przez Oxford Internet Institute wskazuje, że w naszym kraju powstał istny przemysł zajmujący się tworzeniem fałszywych tożsamości na Facebooku, Twitterze etc. Jego twórcy podkreślają – nawet co trzeci wpis na polskim Twitterze dotyczący polityki wysyłają boty. Odróżnienie fikcyjnych kont od prawdziwych jest praktycznie niemożliwe. Fikcyjne są bardzo autentyczne: mają własny styl pisania, osobowość, zainteresowania, zdjęcie profilowe (znalezione w internecie i zmodyfikowane). Służą zarówno do celów politycznych, jak i komercyjnych. Wykorzystują je firmy, które chcą na przykład skorzystać z „szeptanego” marketingu, generując całą masę pozytywnych komentarzy na temat swoich produktów, usług etc.
Eksperci cytowani w przywołanym raporcie wskazują, że na informatyczną propagandę składają się trzy główne elemety: wspomniane wcześniej fake news’y, polityczne boty udające prawdziwych użytkowników (rozpowszechniają spam i szkodliwe linki), a także zorganizowany trolling służący generowaniu negatywnych wpisów (w tym kampanii nienawiści i prześladowań). Funkcjonowanie botów skupia się na subtelnych działaniach skierowanych do tzw. liderów opinii, na przykład dziennikarzy, polityków, blogerów. Zgadzają się z nimi, stają tzw. followersami, a następnie za ich pośrednictwem dążą do założonego celu, którym jest wpływanie na opinię publiczną.
Przykłady
Fake news’y mają nieograniczony zasięg tematyczny. Dotyczą spraw globalnych i lokalnych. Występują dosłownie wszędzie – w świecie polityki, biznesu, rozryki, przyrody. Co raz częściej wykorzystuje się je jako narzędzie oszustwa np. rzekome konkursy czy bezpłatnie rozdawane określone produkty. Szczegółowe studium wielu ciekawych przypadków bez problemu odnajdziemy w Internecie. W tym miejscu warto jednak wskazać kilka przykładów największych polskich fake news’ów minionego roku:
- Amerykanka Dee Dee szuka Polaka, Wojtka (w filmie oznaczonym jako #POLISH BOY WANTED)
- „Siadaj, Kulson!”
- Popularny youtuber Łukasz Jakóbiak w słynnym talk show Ellen DeGeneres
- Film o „tajnym” spotkaniu polityków PO i sędziów Trybunału Konstytucyjnego
- 500-letni rekin polarny pływający w Oceanie Atlantyckim
- „Rząd nie zgadza się, by Sopot przyjął 10 sierot z Aleppo”
Antidotum
Początkiem 2018 roku policja pocztowa ścigająca przestępczość internetową we Włoszech uruchomiła usługę Red Button, Facebook wprowadził narzędzie Related Articles, które ma dawać więcej kontekstowych podpowiedzi, czy dana informacja jest rzetelna, Google wprowadza zmiany w swoich algorytmach i modyfikuje zasady pracy 10 tys. osób oddelegowanych do oznaczania stron zawierających treści niskiej jakości. Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń i Instytucji Bibliotekarskich (IFLA) opublikowała planszę, która ma pomagać w rozpoznawaniu „fake newsów”. Zalecenia jej autorów wymagają pewnego zaangażowania, refleksji i weryfikacji z naszej strony, jednak mogą okazać się pomocne przy określeniu z jakim rodzajem wiadomości mamy do czynienia.
W Polsce także rozpoczęły się pewne ruchy w tym kierunku. Portal legalniewsieci.pl stworzył i oferuje bezpłatną usługę „FAKE NEWS ALERT”. Ma ona na celu ostrzegać mailowo przed fałszywymi treściami i rozpowszechniać tę wiedzę. Studenci Uniwersytetu Warszawskiego przygotowują aplikację do weryfikacji informacji o nazwie Przypis Powszechny. Na stronie swojego projektu informują – „narzędzie będzie miało formę rozszerzenia (aplikacji) do przeglądarki instalowanej za pomocą jednego kliknięcia. Użytkownicy Przypisu Powszechnego będą dzielić się informacjami na temat budzących wątpliwość fragmentów artykułów. Przypisy dołączone przez jedną osobę bezpośrednio do fragmentu tekstu, będą widoczne dla pozostałych.” W lutym odbyło się również trzydniowe spotkanie w formule hackatonu dla kilkudziesięciu programistów, edukatorów i specjalistów mediów i komunikacji, zorganizowane przez fundację WarsawJS i szkołę KidsCodeFun Edukatonie. Efekty pracy uczestników oceniło Jury, w skład którego weszli m.in. Minister Cyfryzacji Anna Strężyńska, dziennikarka Gazety Wyborczej Justyna Suchecka i celebryta digitalowej branży reklamowej Yuri Drabent. Wśród zwycięskich aplikacji znalazły się: „Fajnie, że wiesz” (ocenia odporność na tzw. clickbaity, manipulację obrazem, fałszywe treści i emocjonalny język), „Fake spot” (w praktyczny sposób uczy weryfikacji informacji i odszukiwania wiarygodnych źródeł) oraz „Poznaj prawdę o sobie” (uwrażliwia na manipulacje językowe. W sugestywny sposób pokazuje, jak łatwo stworzyć tendencyjny, wypaczający rzeczywistość tekst za pomocą półprawd i prostych chwytów erystycznych).
Każdy sposób szerzenia świadomości i przeciwdziałania fałszywym informacjom jest istotny. Musimy jednak zachować rozsądek i pamiętać żeby nie przekraczać pewnej granicy – cienkiej granicy, aby walka z „fake newsami” na rzecz naszej ochrony nie przerodziła się w cenzurę.
Katarzyna Krawiec