Rozwój pandemii SARS-CoV-2 był nieunikniony, podobnie jak zapowiadana druga fala zakażeń. Wirus zmutował, jest mniej śmiertelny, ale bardziej zaraźliwy. Europa w obawie o konsekwencje znowu się zamyka. Zwłaszcza, że nadal nie ma skutecznego leku ani szczepionki. Biznes protestuje, może nie przetrwać kolejnej fali. Czy i kiedy wyjdziemy na prostą?
Przewidywania co do końca pandemii i idących za nią obostrzeń są mimo wszystko optymistyczne. Jak wskazują epidemiolodzy, w końcu nauczymy się żyć z wirusem nawet bez szczepionki. Jednak wszystko wymaga czasu.
Kiedy szczepionka?
Kluczowa dla opanowania pandemii jest szczepionka. Zaawansowane prace trwają na całym świecie, a w wyścigu o zdrowie – ale i wielkie pieniądze – bierze udział rekordowa liczba 149 firm farmaceutycznych, laboratoriów, uczelni i innych. Badanych jest łącznie 190 preparatów, z których 10 trafiło do ostatniej, tzw. trzeciej fazy testów na ochotnikach, w której sprawdza się już praktycznie gotowy preparat.
Dzięki powszechnej mobilizacji pierwsze dawki szczepionki mogą być dostępne jeszcze w 2020 roku. Zapowiedział to między innymi minister zdrowia Adam Niedzielski. Zgodnie z jego słowami prawdopodobnie jeszcze w grudniu szczepionka na koronawirusa SARS-CoV-2 trafi na rynek, a w marcu lub kwietniu 2021 roku będzie dostępna dla polskich pacjentów.
Powrót do normalności
Opracowanie skutecznej szczepionki to jedno, a opanowanie pandemii to drugie. Aby przerwać w tak krótkim czasie pandemię, należałoby zaszczepić przynajmniej 70 proc. społeczeństwa, a to wymaga czasu. Dlatego prognozy co do powrotu do normalności wskazują na rok 2022. Dopiero wtedy będzie szansa na prowadzenie życia zbliżonego do czasów sprzed koronawirusa.
Bill Gates w wywiadzie do magazynu „Wired” zakłada dwie możliwości końca pandemii. Szacuje on, biorąc pod uwagę szybkość prac nad szczepionką, że w krajach zamożniejszych pandemia powinna się zakończyć w przyszłym roku, jednak kraje trzeciego świata raczej będą z nią walczyć rok dłużej. Miliarder ma optymistyczne podejście do opanowania chaosu, który ogarnął świat.
Z kolei szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prognozuje koniec koronawirusa po dwóch latach, podobnie jak w przypadku hiszpanki (1918-1920). Istnieje jednak zasadnicza różnica: obecnie mamy więcej możliwości podróży, przez co wirus łatwiej i szybciej się rozprzestrzenia.
Eksperci z Instytutu Ewaluacji i Metryki Zdrowia Uniwersytetu Waszyngtońskiego przewidują dla Polski trzy możliwe scenariusze rozwoju pandemii. Zgodnie z najczarniejszym z nich w grudniu 2020 roku codziennie umierać może nawet 800 osób, a łącznie liczba zmarłych przekroczy 4 mln. Ten scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny. Bardziej realne jest osiągniecie w tym czasie poziomu 800 tys. zakażonych. Jak podaje portal fizykwyjasnia.pl, obecna dynamika rozprzestrzeniania się wirusa oznacza, że co 12 dni liczba chorych się podwaja. Trzeba pamiętać jednak, że planowanie rozwoju pandemii z dużym wyprzedzeniem może być błędne.
Dystans społeczny
Pomijając szczepionkę, leki, szpitale polowe i dostępną ilość respiratorów, kluczowa dla zatrzymania pandemii jest profilaktyka. Jeżeli będziemy powszechnie przestrzegać zaleceń WHO, czyli utrzymywać dystans społeczny, często myć ręce oraz je dezynfekować, a także prawidłowo nosić maseczki z zasłoniętym nosem i ustami oraz unikać dużych skupisk ludzi, to powrót do normalności może być szybszy niż ktokolwiek to przewiduje.
Według statystyk rozwoju COVID-19 liczba chorych przekroczyła już 55 mln na całym świece, ozdrowiałych ok. 35 mln, zgonów ok. 1,3 mln. Epidemia rozpoczęta w chińskim mieście Wuhan niespełna rok temu w marcu bieżącego roku została ogłoszona pandemią. Koronawirusem można się zarazić przez kontakt z chorą osobą, rozmowę z nią czy dotyk, dlatego aby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, należy unikać kontaktów z każdym, kto jest podejrzewany o chorowanie. Najczęstszymi objawami są: kaszel, gorączka, problemy układu oddechowego, ból mięśni i zmęczenie, dlatego koronawirusa łatwo pomylić z okresowym przeziębieniem. Nie każdy jednak posiada widoczne objawy wirusa. 85 proc. społeczeństwa przechodzi zakażenie bezobjawowo, przez co trzeba uważać na kontakty nawet z potencjalnie zdrowymi ludźmi. Największe niebezpieczeństwo ze strony wirusa grozi osobom starszym, chorym na inne znane ludziom choroby. Dbajmy o siebie i naszych bliskich – nośmy maseczki i myjmy ręce.
Marta Turek